Od już kilku lat, od czasu gdy zacząłem zajmować się czynnie działalnością społeczną, zaobserwowałem wiele prawidłowości i koordynacji sił które mają wybitnie destrukcyjne działanie na wiele sfer życia społecznego, politycznego, edyukacyjnego i przede wszystkim zdrowotnego.
O ile w fazie pierwszej obserwacji i analizy uważałem że działania takie są dzielem przypadkowych głupich decyzji, czy też potencjalnie błędów i zdarzającej się bezmyślności i głupoty ludzkiej, tym im dalej w las, obraz staje się klarownie jednoznaczny. To nie przypadkowe działania, to nie jednostkowe przykłady głupoty, to nie chaotyczne decyzje i bezmyślność jest przyczyną powolnej degradacji ludzkości, społeczeństw nw skali światowej. Pamiętam jak dziś, około 2004 roku kilka wiadomości oderwanych kontekstem spowodowała jak eksplozja zrozumienie że działania te, mają swój wektor, kierunek, siłę sprawczą, koordynację celów i mają ścisły charakter wzorcowych działań wojennych. Jednym z narzędzi tych działań są właśnie media, przekazujące nam informacje z całym ładunkiem wniosków jakie musimy z tego wycuiągnąć, dzięki perfekcyjnie opracowanej taktyce komentarzy i dyskusji "mądrych głów" których jedynym zadaniem jest właśnie ukierunkować nasze myślenie i poglądy.
Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość w kontekście tego spostrzeżenia - można tylko zobaczyć jak jest ono słuszne i prawdziwe dla oceny zdarzeń które nas otaczają. Analizując systemy prawne, koncepcje zmian prawa, reguł gry społecznej, zasad funkcjonowania państwa, ochrony socjalnej, medycznej, prawnej, ba - nawet obronności kraju i zapewnienia bezpieczeństwa społecznego - jest coraz gorzej i gorzej. Wrzuca nam się podprogowe informacje że jest coraz lepiej, że wskaźniki dobrostanu rosną, ale czy to prawda? Czy ilość ludzi zdrowych rośnie? Czy rośnie możliwość skorzystania z efektów naszej pracy i cieszenia się emerytalnymi apanażami? Czy poza błyskotkami dobra doczesnego w postaci gadzetów techniki, wypasionych samochodów wyrafinowanych domów i innych "zdobyczy cywilizacji, jest coś głębiej? Przecież nawet powierzchowna ocena tego "bogactwa" posiadania wykazuje że to nie my jesteśmy jego właścicielami, ale kredytodawcy. Właśnie najczęściej kredytobiorcy - często młodzi ludzie podpisujący cyrograty niewolnictwa na całe życie, cyrografy z których nie ma wyjścia - system zadłużania powoduje że stajemy się coraz większymi niewolnikami, mając przy tym wrażenie że stajemy się coraz woniejsi i niezależni - czyż to nie jest idealny System Niewolnictwa? Cieszymy się jak indianie z koralików, z tych wynalazków technicznych, poddając się marketingowym planom korporacyjnych żonglerów naszymi umysłami i dążąc do posiadania "koralików" które już jak tylko dostaniemy w ręce - tracą całą wartość i wywołują zazwyczaj chęć posiadania nowszego koralika, o ładniejszym kolorzye czy kształcie. Te koraliki dla wielu stały się ich kajdanami i wyłączją myślenie i możliwość ujrzenia życia w szerszej perspektywie.
Dziś chciałbym się jednak skupić na działalności obronnej, Działalności związanej z instynktem przetrwania, ochrony życia - swojego, swoich bliskich, sąsiadów, całego społeczeństwa w skali narodu. Myślę i mam nadzieję że sytuację jaka nas otacza znamy wszyscy, efekty wspomnianych działań przeciwko nam, członkom społęczeństwa znamy aż za dobrze. Spójrzmy na to jednak szerzej i z większej perspektywy. O ile wielu z nas może się wydawać że tych kilka patologii które widzą dookoła siebie, w okolicach grządki na kórej siedzimy jest jakimś wypaczeniem i przypadkiem, to musimy zrozumieć, że w każdym miejscu gdzi ktoś siedzi na swojej grządce jest tak samo, albo i gorzej. I sytuacja ogólna cały czas ulega pogorszeniu i to w każdym aspekcie działań tej piramidy , hierarchii władzy i grup politycznych, które dorwały się do władzy i podejmują takie właśnie diałania - niezależnie jakie ugrupowanie jest przy władzy. Zdarza się że coś zrobią dobrego, co jest rozdmuchiwane do granic możliwości, a ukrywa się zaniechania czy szkodliwe decyzje w innych kierunkach działań, najczęściej takich, które w perspektywie długofalowych działań przyniosą znaczącą szkodę społeczną.
Przede wszystkim PLANU i STRATEGII. To fundamentalne wartości które MUSZĄ wystąpić, aby można było wogóle cokolwiek zdziałać. W mojej ocenie niemal wszystkie atuty mają kreatorzy tych negatywnych działań, od środków finansowych, ekonomicznych, gospodarczych, zdrowotnych, prawnych - po te najbardziej drastyczne - porządkowo - militarne.. JAk w każdej grze którą tu nazwijmy po imieniu - strategiczno-wojennej - trzeba ocenić potencjał swój i przeciwnika, przeanalizować jego strategie i taktykę i dopasować nasze możliwości do tego pola walki i wykorzystać skrzętnie to czym dysponujemy oraz stworzyć możliwości i powiększać swój potencjał w każdym zakresie który będzie zwiększał nasze możliwoci i osłabiał wroga.
To wymaga zwarcia szeregów, nawiązania współpracy, umiejętności negocjacyjnych i przede wszystkim umiejętność wzajemnej współpracy i współdziałania opartego na pozbawionym EGO procesie współdziałania. To właśnie ta cecha uniemożliwia nam możliwość działań współnych - chęć dominowania i narzucania swoich (nawet najbardziej słusznych) koncepcji innym zawsze kończy sie wyalienowaniem i separacją oraz rozbiciem i podziałami. Niszczą się w ten sposób ogromne pokłady potencjału i energii. Szczególnie że najczęściej aktywność przejawiają osoby o charakterze przywódczym, z charyzmą i przepełnione własną wartością i poczuciem misji. Problem liderów jest zresztą szerszy - i na długie godziny ale myślę że znany i postrzegany jako zdecydowany negatywny element aktywnej współpracy i współdziałania. W naszych koncepcjach budowy sieciowej formy współdziałania jest ich całkowita niezależność i współpraca na równych warunkach i zasadach. Szerzej o tym jest w opisie projektu Współpraca Sieciowa.
Niemniej jest to tylko narzędzie, platforma porozumienia i dyskusji nad wspólnymi problemami i projektami. Aby do tego dojść, powinniśmy w pierwszej kolejności zbudowąć zręby fundamentu, podstawy wszelkich działań. To dotyczy absolutnie wszystkich inicjatyw zjednoczenia, połączenia, federacji, współpracy środowisk reformatorskich i antysystemowych. Podstawą powinny być panele dyskusyjne, w pierwszej kolejności otwarte dla wszystkich zrzeszonych i nie, nad określeniem podstawowych elementów powstania jakiejkolwiek strategii działań. Strategia ta powinna jako swój pierwszy i bezwzględnie najważniejszy punkt określić Cele Strategiczne. Określić co chcemy osiągnąć, jak ma wyglądać docelowa rzeczywistość, społeczeństwo, relacje wewnętrzne, system społeczny, polityczny, podatkowy. Określić i zdefiniować Dobro Wspólne - jego właściciela, użytkownika, administratowa. Określić rolę państwa, władzy, struktur zarządzania społeczeństwem. W mojej ocenie powinniśmy określić od początku Nową Cywilizację i jej zasady funkcjonowania, oraz co najważniejsze rolę człowieka, obywatela, członka społeczeństwa w tym systemie społecznym zwanym Państwem.
To priorytetowe sprawy, ponieważ bez określenia tych wartości nie znajdziemy wspólnego języka i najczęściej na tym etapie dochodzi do różnic w poglądach i rozbijaniu współpracy. Określenie tych celów da nam jak na talerzu możliwość określenia celów taktycznych jakie musimy osiągnąć "po drodzer", wskażą też jednoznacznie kierunek w jakim zmierzamy i musimy zmierzać. Da też przede wszystkim możliwość współdziałania i wspierania się wzajemnego podczas problemów i kłopotów z poruszaniem się tą drogą. To właśnie to, że każdy uczestnik będzie wiedział w którą stronę zmierzamy, jakie cele po drofdze musimy osiągnąć - to zbuduje naszą siłę i moc i spowoduje wspieranie się w tych działaniach.
Określając cele strategiczne, dalekosiężne, czasami wydające się że nie realne - wskazujemy wszystkim kierunek działań, a znajomość celów krótkoterminowych, taktycznych - daje możliwość współdziałania w krótkoterminowych strategiach i pomaganie sobie w osiąganiu celów bliższych, taktycznych.. I możemy to robić mimo różnic w wizji przyszłości,ale współpracując w obronie społeczeństwa przed ewidentnym zagrożeniem ze strony niewidzialnego i śmiertelnego wroga - Systemu.
Dlatego widzę potrzebę zorganizopwania nie zobowiązującego spotkania, panelu dyskusyjnego który pomógłby uporządkować pewne sprawy, wskazać jakąś wizję przemian, określić dalekosiężne cele do których chcieli byśmy razem dążyć. Rozumiem, że dla wielu działaczy, uczestników obecnych procesów zmian, członków organizacji i partii jest to coś nie zrozumiałego, bo dla nich celem jest wygrać najbliższe wybory, a później się zobaczy - ale jeśli nadal będziemy patrzyli na to wszystko z takiej żabiej perspektywy - jaką przyszłość widzimy dla swoich dzieci, wnuków? Bez przejścia na poziom działań strategicznych i planowaniu na kilkadziesiąt lat - czeka nas rola niewolnika, degradacja intelektualna jest już naukowo potwierdzonym faktm, choroby dramatycznie skracająnasze życie a szczególnie jego komfort. Czas to przerwać i zacząć działać ze znacznie szerszą wizją niż tylko oderwanie od żłoba kolejnej ekipy, żeby wsadziś swoich, którzy i tak z czasem stają się "onymi". Czas dać temu opór, zacząć z tym walczyć tak, jak System walczy z nami, planując swoje działania na dziesiątki lat i realizując je konsekwentnie.
Ten powyższy rysunek definiuje podejście biznesowe, gospodarcze do kwestii strategii i wskazuje jak ważnym elementem działań i egzystencji ekonomicznej jest stosowaanie takiego właśnie podejścia do kwestii biznesu. Żaden poważny podmiot gospodarczy z inklinacjami na rozwój i ekspansję nie jest w stanie działać na rynku z jakąkolwiek skutecznością jeśli nie posługuje się planowaniem strategicznym, wyznaczaniem celów pośrednich, taktycznych, wizji dalekosiężnych celów do osiągnięcia. A co dzieje się w branży społeczno politycznych ruchów o aspiracjach łaczenia się w silniejsze związki i federacje czy zjednoczenia? Wszelkie planowanie dotyczy tylko najbliższych wyborów, doraźnych działań z perspektywą do 2-4 lat. Czy to może się powieść? Naprawdę chciałbym, ale realia i historia ostatnich lat mówi wyraźnie - NIC się nie dzieje i nie ma na to szans przy takim podejściu.
.Czy poruszone tu koncepcje nie przypominają nam też potrzeby zorganizaowania planowania strategicznego analogicznego do skomplikowanych gier wojennych, opartych na planie działań, analizie wszelkich potencjałów własnych i potencjalnego wroga, ocenie zagrożeń i szans na efektywne działania, wyznaczenie odpowiedzialnych zespołów realizacyjnych, dobranie ich według ich cech optymalnych do wyznaczonych zadań, stworzenie alternatywnych planów do osiągania celów taktycznych..
To przecież elementarne zasady strategii wojennej. Armia to powinna stosować do wygrywania bitew i wojen. Czy my mamy się pozbawić takich możliwości?
Dlatego też jak wspomniałem w pierwszych zdaniach tego monologu, Musimy oddolnie zacząć dyskutować nad takimi właśnie tematami - określenie wartości, celów, metod działania, potencjału jaki mamy do dyspozycji. To elementarne zasady umożliwiające syntetyczne zdefiniowanie problemu, a właściwie metodologii jego rozwiązania. Czy otrzebne do tego jakieś wybitne postacie? Przedstawiciele jakichkolwiek kast naukowych, intelektualiści z dziesiątkami dyplomów? W moim odczuciu niekoniecznie.
Potrzebni do tego ludzie MĄDRZY, myślący pewnymi kategoriami, wykazujący duże cechy kreatywności, samodzielności z doświadczeniem w koordynacji różnych projektów, umiejący organizować działania, synchronizować je w wielowątkowych zależnościachg sytuacyjno czasowych. Po prostu - inteligentni, samodzielnie myślący, zdesperowani tym co się dzieje dookoła nas i widzący to co staje się niemal nieuniknione - kolaps cywilizacyjny. Dlatego potrzebni są ludzie którzy owszem, widzą zagrożenia i potrafią ocenić wynikające stąd uwarunkowania , ale też potrafiący myśleć kreatywnie nad rozwiązaniem problemu, posłużyć się logiką i konsekwencją, a nie emocjonalnie wykluczać możliwość i sens działań. Do tego potrzebna jest burza mózgów, huragan pomysłów i koncepcji, które trzeba zebrać, przetrawić i uporządkować w jakiejś formie, określić cele, podzielić się zadaniami, wyznaczyć zepoły realizacyjne, system oceny realizacji i wsparcia przy realizacji zadań, Musimy zacząć działać od samego niemal początku, z czystymi zapisamii.
koniec części pierwszej.