Na całym świecie funkcjonuje kilka tysięcy alternatywnych walut i wciąż ich przybywa. Barcelona przygotowuje się do rozpoczęcia prawdopodobnie największego na świecie projektu dotyczącego wprowadzenia w obieg lokalnych pieniędzy. Ale i w Polsce mamy swoją alternatywną walutę, której zadaniem jest przede wszystkim ochrona interesów sektora MŚP
W madryckim ratuszu zawrzało po tym, jak niedawno powołana burmistrz Barcelony Ada Colau przedstawiła pomysł wprowadzenia lokalnej waluty w tamtejszym obszarze miejskim. Pobudki są szczytne – chodzi o wspieranie miejscowego rynku, zapewnienie lepszego przepływu pieniędzy w regionie. Jednym z głównych powodów wprowadzania lokalnej waluty jest wzmacnianie mniejszych społeczności. I tu pojawia się problem, bowiem nasilanie lokalnych więzi – a co za tym idzie, odrębności – w rejonie Katalonii nie jest zgodne z interesami hiszpańskiego rządu.
Lokalne waluty działają na zasadzie umowy społecznej, pewnego systemu, na który godzi się miejscowe środowisko biznesowe. Nie zastępują pieniędzy, ale mogą być używane równolegle; funkcjonują jako wzajemny kredyt pomiędzy uczestnikami programu. Korzystanie z alternatywnej waluty jest dobrowolne – ci, którzy zapiszą się do systemu, mogą za jej pomocą dokonywać transakcji.